
Aga
Droga do domu zajęła jej ponad godzinę. Spytana nie potrafiłaby powiedzieć, którędy szła. Jak to się stało, że dystans, który zwykle pokonywała w kwadrans, teraz zajął jej tyle czasu? Przeszła przez dom bez słowa. Mama zwinięta na kanapie oglądała coś w telewizji i nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi. „Równie dobrze mogłabym w ogóle nie wracać”, przemknęło Adze przez myśl. „Ciekawe, po ilu dniach zaczęłaby mnie szukać? Pewnie wtedy, kiedy zabrakłoby już czystych naczyń, a nikt nie włączyłby zmywarki”.
Rzuciła torbę pod ogrodowy stół i usiadła obok na ławce. Podwinęła nogi i oparła brodę na kolanach. Nie mogła pozbyć się wielkiej guli, która tkwiła w jej gardle. Miała ochotę się rozpłakać, ale powstrzymała łzy. Nie chciała się rozklejać. Była wściekła.


